Patchwork na cztery historie Tematem rozmowy podczas marcowego spotkania DDK „Skorosze” była książka Joanny Bator „Gorzko, gorzko”. Powieść laureatki Nagrody Literackiej „Nike” wzbudziła wiele emocji i stała się zarzewiem gorącej dyskusji. Wprawdzie nie wszystkim przypadły do gustu naturalistyczne opisy, których Bator nie skąpi czytelnikowi, jednak nie przesłoniło to nam tego, co stanowi istotę powieści. Pasjonująca historia czterech kobiet żyjących w różnych czasach i dziedziczonej przez nie z pokolenia na pokolenie traumy nie pozwalają przejść obojętnie żadnemu miłośnikowi książek.
(...)Tym, co mocno spaja losy bohaterek, jest krępujący je łańcuch samotności i utraty, który skutecznie uniemożliwia im doświadczenie w pełni miłości i wolności. Udaje się go przerwać dopiero najmłodszej z nich, Kalinie. Powieść po mistrzowsku doprawiona szczyptą czarnego humoru, groteski i realizmu magicznego jest przystępna w odbiorze mimo poruszanych bolesnych i zawikłanych spraw.MP
Kalina Serce wraca w dawno nieodwiedzane strony, by w Wałbrzychu, Unisławiu Śląskim i Sokołowsku odnaleźć brakujące fragmenty rodzinnej historii i spoić je w całość. Kobieta spisuje dzieje swoich przodkiń w starym domu, zamieszkiwanym wcześniej przez uzdrowiciela spirytystę Bazyla Ochęduszkę. Z poszukiwań wyłaniają się cztery bohaterki – cztery silne kobiece głosy. Berta, Barbara, Violetta i Kalina wiodą czytelnika przez codzienne zmagania,
(...)porzucone marzenia, palące pragnienia i koleje walki o przetrwanie. Ich relacje, opowiedziane z różnych punktów widzenia, składają się na obraz zawiłych relacji kobiet – rozbudowaną mroczną sagę, w której powojenna przeszłość miesza się z burzliwym okresem transformacji. Kalina, rekonstruując pamięć swej naznaczonej traumą rodziny, mierzy się zarazem z własną utraconą miłością i odkrywa, że dawne wybory mają wpływ na jej rzeczywistość.
Wspaniała! Czyta się jednym tchem.
Już od jakiegoś czasu noszę się z zamiarem przeczytania którejś z książek Joanny Bator, bo – nie ukrywam – słyszałam o nich wiele dobrych opinii. Nareszcie przeczytałam wydaną ostatnio powieść tej autorki pt. Gorzko, gorzko. Muszę przyznać, że jestem pod ogromnym wrażeniem. Jest to historia czterech kobiet: Berty – prababki, Barbary – córki, Violetty – wnuczki i Kaliny – prawnuczki. Przedstawia losy czterech pokoleń,
(...)od czasów poprzedzających drugą wojnę światową aż do teraźniejszości, a wspólnym mianownikiem pozostaje Wałbrzych i wioska Sokołowsko (przed wojną to Waldenburg i Langwaltersdor). To opowieść o rozpaczliwym poszukiwaniu miłości i akceptacji, o chęci wyrwania się do innego, lepszego życia i świata, o niespełnionych marzeniach. Każda z czterech historii na pierwszy rzut oka różni się od pozostałych, a jednak wszystkie są do siebie podobne. Kobiety te współdzielą to samo przemożne pragnienie, mianowicie pragnienie miłości: chcą kochać i być kochane. Niestety każda z pań obdarza uczuciem niewłaściwych mężczyzn, w związku z czym pozostają same i zdane tylko na siebie. Partnerzy, którzy pojawiali się w ich życiu, ginęli, umierali, znikali, dobrzy i źli, kochający i niszczący.Dzieje poszczególnych bohaterek przedstawia, jako narrator, najmłodsza z nich – Kalina Serce. Trafi a ona na niesamowitą historię losów nieznanej jej dotąd prababki Berty Koch. Dzięki odzyskanemu przez Kalinę pamiętnikowi prababki, spisanemu i oddanemu na przechowanie w ręce przyjaciółki, poznajemy po części historię najstarszej w rodzinie kobiety. Za sprawą Kaliny czytelnik dowiaduje się, dlaczego Bercie nie dane było wychowanie córki Barbary skazanej na życie w przytułku oraz jak losy najstarszej nieznanej nikomu kobiety wpłynęły bezwiednie na pozostałe panie w rodzinie. W tej niebanalnej powieści wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Autorka skonstruowała i dopracowała portrety psychologiczne postaci w najdrobniejszych szczegółach. Nawet najbardziej irytujące zachowania bohaterów są tak dogłębnie i precyzyjnie objaśnione, że jesteśmy w stanie je zrozumieć. Fabuła książki została przedstawiona niechronologicznie. Mimo że poszczególne rozdziały są o jednej z czterech kobiet, ich historie przeplatają się, tworząc – jak to określiła Kalina – swego rodzaju patchwork sklecony z kawałków życia. Zaintrygował mnie również tytuł Gorzko, gorzko, kojarzący się głównie z weselem. Tutaj ma jednak inne znaczenie: służy przepędzaniu złych myśli i zdarzeń, tak jak okrzykiem tym odgania się przyciągane słodyczą osy: Gorzko, gorzko, błagały na dwa głosy Barbara i Kalina, zaklinając nie tylko osy, ale wszystkie złe moce, które chciałyby nas użreć teraz i w przyszłości i na wieki wieków amen (…). Gorzko, gorzko, powtarzam trzydziestoletnia, gdy boję się strachem odziedziczonym po tej małej kobiecie, że stracę to, po co ośmieliłam się wyciągnąć ręce.Polecam zapoznanie się z tą wciągająca i intrygującą książką, którą pochłania się jednym tchem i z każdym kolejnym rozdziałem pragnie się więcej i więcej. A kiedy zbliża się nieuchronnie koniec tej opowieści, pozostaje żal, że nadszedł czas na pożegnanie z bohaterkami z Dolnego Śląska: Bertą, Barbarą, Violettą i Kaliną. Anna Jędrzejowska
Przereklamowa
Gorzko, a momentami nawet bardzo gorzko, ale pomimo goryczy wypływającej z każdej historii czterech kobiet jest bardzo realistycznie i słońce czasem mocniej przygrzeje. Patchwork czterech pokoleń w jedną całość zszywa najmłodsza z nich Kalina, która jest prawnuczką Berty, wnuczką Barbary i córką Violetty przez V i dwa t. Ta ostatnia, taka mocno kontrowersyjna, bo i jakaś taka sztuczna i żyjąca bardziej w ficyjnym życiu niż we własnym,
(...)niedojrzała, bez poczucia obowiązku, ale nawet w niej widziałam też odrobinę siebie, przez co starałam się ją bardziej zrozumieć. Przypominała mi też moją mamę i tu łączyłam się z Kaliną w poczuciu zrozumienia. Zazdroszcząc jej trochę więzi z babcią, której nigdy nie czułam. Ale patrząc na relację własnej matki z wnuczkami (zwłaszcza z tymi, gdzie różnica wieku nie jest aż tak duża) widzę, że ma dużo lepszy z nimi kontakt, niż własnymi córkami. Więc, tak sobie spekuluję, że może kiedyś też będę lepszą babcią niż matką w odczuciu mojej własnej córki. W powieści pani Joanny mężczyźni nie grają pierwszych skrzypiec, bardziej pokazana jest determinacja kobiet w drodze do szczęścia, miłości, zaistnienia... Gorzko, gorzko-to takie zaklęcie mające odmienić los. I w tej odmianie losu to właśnie Barbara ma swój największy udział. Czytając, jak za pomocą tego zaklęcia odpędzane były pszczoły od drożdżówki z budyniem, przypomniałam sobie, krótki epizod z własnego życia, w którym również je stosowałam, w celu uzyskania tego samego efektu ;) Podsumowując, myślę, że na długo zostanie ze mną wrażenie po przeczytaniu tej książki i na pewno sięgnę po kolejne pozycje pani Bator.
Kolejna niezwykła powieść Joanny Bator! W niezwykłej atmosferze Dolnego Śląska. Z niezwykłą narracją. Czytelnika wprawia w zdumienie i zostawia w głowie to COŚ...
Nie rozumiem tych zachwytów nad tą książką,dla mnie straszny gniot, nie dałam rady dotrwać do końca, generalnie szkoda czasu na takie badziewie
Kolejna wspaniała książka tej Autorki. Żałowałam jak skończyłam czytać, że to już....
Inne wydania:
Wydawnictwo Znak
2020
Pozycja została dodana do koszyka.
Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej
SOWA OPAC :: wersja 6.4.1 (2024-11-08)
Oprogramowanie dostarczone przez SOKRATES-software.
Wszelkie uwagi dotyczące oprogramowania prosimy zgłaszać w bibliotece.
Anna Jędrzejowska
Patchwork czterech pokoleń w jedną całość zszywa najmłodsza z nich Kalina, która jest prawnuczką Berty, wnuczką Barbary i córką Violetty przez V i dwa t. Ta ostatnia, taka mocno kontrowersyjna, bo i jakaś taka sztuczna i żyjąca bardziej w ficyjnym życiu niż we własnym, (...) niedojrzała, bez poczucia obowiązku, ale nawet w niej widziałam też odrobinę siebie, przez co starałam się ją bardziej zrozumieć.
Przypominała mi też moją mamę i tu łączyłam się z Kaliną w poczuciu zrozumienia. Zazdroszcząc jej trochę więzi z babcią, której nigdy nie czułam.
Ale patrząc na relację własnej matki z wnuczkami (zwłaszcza z tymi, gdzie różnica wieku nie jest aż tak duża) widzę, że ma dużo lepszy z nimi kontakt, niż własnymi córkami.
Więc, tak sobie spekuluję, że może kiedyś też będę lepszą babcią niż matką w odczuciu mojej własnej córki.
W powieści pani Joanny mężczyźni nie grają pierwszych skrzypiec, bardziej pokazana jest determinacja kobiet w drodze do szczęścia, miłości, zaistnienia...
Gorzko, gorzko-to takie zaklęcie mające odmienić los.
I w tej odmianie losu to właśnie Barbara ma swój największy udział.
Czytając, jak za pomocą tego zaklęcia odpędzane były pszczoły od drożdżówki z budyniem, przypomniałam sobie, krótki epizod z własnego życia, w którym również je stosowałam, w celu uzyskania tego samego efektu ;) Podsumowując, myślę, że na długo zostanie ze mną wrażenie po przeczytaniu tej książki i na pewno sięgnę po kolejne pozycje pani Bator.