á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Mamy do czynienia z publikacją dwutomową, więc pozwolę sobie opisać te książki razem, ponieważ tworzą nierozerwalną całość. Doskonale rozumiem, że nie powinno oceniać się po okładce, i tak dalej, i tak dalej, lecz czasami odstępuję od reguł. A „Wiersze prawie wszystkie” prezentują się przepięknie. Projektując oprawę graficzną oscylującą wokół poezji łatwo ją popsuć, „przeciążyć”, popaść w lekki kicz (chociaż wiem, że Agnieszka nie miała nic przeciwko kiczowi). Jednak w tym przypadku muszę przyznać, obie okładki od razu podbiły moje serce, gdy tylko zobaczyłam je w zapowiedziach. Utrzymują retro-klimat, używając modnego słowa, przyjemne barwy, współgrając z treścią.
No, właśnie, treść: czyli najważniejszy element. Kupuję wszystkie tomiki sygnowane nazwiskiem Osieckiej, te wydawane przed laty, lecz marzył mi się zbiór scalający większość tytułów. Taki, do którego mogę wracać, zaznaczając ulubione fragmenty. Wspomniane książki są dla mnie jakimś rodzajem kolekcji. A „Wiersze prawie wszystkie” to w pewnym sensie „żywe” egzemplarze, pełne zakładek, wspólnej lektury oraz odkrywania. Owszem, nie znałam każdego z zamieszczonych tu tekstów lub wierszy, kilka zapomniałam, a inne widzę po raz pierwszy. Dlatego jestem absolutnie zachwycona, że mogłam rozpocząć styczeń w tak miły sposób.
Zapewne niektórzy z Was będą się zastanawiali nad sensem czytania podobnych publikacji. Ciągle rymy, ponad tysiąc stron, czy lektura się nie sprzykrzy? Otóż nie. Ponieważ twórczość Agnieszki Osieckiej sprawia, że potrafimy w niej odnaleźć siebie. Oszukać samotność, gdy już sądzimy, iż wyłącznie my przeżywamy chwile smutku oraz trwogi. A w słoneczne dni możemy odkryć żartobliwe i barwne opowieści o osobach trochę pokiereszowanych, ale mknących z uśmiechem na twarzy. Różne fragmenty pozwalają nam z dystansem spojrzeć na swe emocje, nie wstydzić się ich, a raczej je pielęgnować. „Ja tak piszę, jakbym ludzi głaskała po głowie. Jakbym sama siebie głaskała po głowie” — kwintesencja Agnieszki w jej własnych słowach.
„Wiersze prawie wszystkie” to po prostu pozycja obowiązkowa na półce każdego miłośnika Agnieszki Osieckiej. A wiem, że tych nie brakuje. Jeśli macie wokół kogoś, kto uwielbia tę znakomitą twórczość, wówczas już wiecie, iż macie okazję do podarowania tej osobie pięknego prezentu. Z czułością spoglądam na swoje egzemplarze, opasłe tomy, i zastanawiam się — jak wymyślić równie niezapomniane teksty? Cóż, pozostaje mi czytanie oraz słuchanie! Na pewno nie będę narzekać, mogąc przeglądać tak urocze publikacje.