á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
-Uważaj, bo jak będziesz za długo patrzył, to zobaczysz diabła (…)Karol oderwał wzrok od szyby i uśmiechnął się do niej. - Może mają rację – powiedział Kim tak naprawdę był Karol Kot? Dobrym uczniem? Nastolatkiem pragnącym doznania prawdziwej miłości i odnalezienia swojego miejsca w życiu? A może bezwzględnym mordercą, którego jedynym celem było zabijanie? Dzięki powieści Marty Szreder czytelnik może po części poznać jego historię. Autorka nie ustaliła własnego stanowiska w tej sprawie. Daje czytelnikowi możliwość oceny. Kimkolwiek był Karol Kot jedno jest pewne. Jeszcze przez długi czas będzie on wzbudzał strach.
-Wszyscy się boją. Ty nie?-Może on nie jest takim potworem, jak mówią?- Może i nie jest, ale czułabym się bezpieczniej, gdyby go już powiesili.
Marta Szreder przedstawia historię Karola jednak nie daje jednoznacznej odpowiedzi na to, czym kierował się „wampir z Krakowa” , jakie czynniki sprawiły, że był skłonny do tak okrutnych czynów i nie odczuwał wyrzutów sumienia. I właśnie dlatego czuję lekki niedosyt. Autorka opisuje nam fakty z jego życia i przedstawiła to w bardzo przystępny sposób. Jednak zabrakło mi tej analizy. Czytelnik sam musi domyślać się, co mogło kierować Karolem. Czytając „Lolo” odniosłam wrażenie, że otrzymałam „suche fakty”, a ja od takich książek oczekuję również emocji.
Wziął do ręki brzytwę ojca i ostrożnie przyłożył ją do skóry. (…) Na czystej, śnieżnobiałej pianie momentalnie pojawiła się cieniutka strużka krwi. Karol stał przez chwilę nieruchomo, obserwując w lustrze, jak krew wolno spływa w kierunku szyi.
Autorka pisząc „Lolo” korzystała z zeznań Kota, które złożył podczas śledztwa, ale także pamiętnika dziewczyny, w której zakochał się chłopak i kilku innych źródeł. Wiele wątków z książki jest autentycznych jednak kilka aspektów autorka postanowiła pominąć lub też zmienić.
Pewnie zastanawiacie się skąd wziął się tytuł powieści. Otóż „Lolo” to przezwisko Karola za czasów szkolnych i postanowiono wykorzystać go jako tytuł.
Powieść czyta się szybko, bo wszystkie fakty ostały przedstawione w bardzo przystępny dla czytelnika sposób. Czytelnik przewraca kolejne strony, bo historia naprawdę wciąga, a fakt, że większość wydarzeń działy się naprawdę sprawiają, że jest się jeszcze bardziej ciekawym dalszego ciągu. Naprawdę ciężko oderwać się od tej książki. Książka „Lolo” zostanie w moich myślach na bardzo długi czas.
Złe rzeczy odchodzą w przeszłość i niech tam zostaną, a życie toczy się dalej.
Pisząc o tej książce nie można zapomnieć o tle tej historii, którym jest Kraków z lat 60. Ponure bramy, stare kamienice, kluby jazzowe. Marta Szreder ukazała Karków jako miasto mrocznych zaułków i wyszło jej to naprawdę rewelacyjnie.
Wampir działał na oślep, jakby kierowany niezrozumiałym impulsem, wybierając przypadkowe ofiary i nie zostawiając po sobie śladów.
Mimo tego, że w powieści Pani Marty zabrakło mi emocji to nie żałuję poświęconego czasu. Sądzę, że warto dowiedzieć się o kimś, kto w pewien sposób stał się legendą nie tylko dla mieszkańców Krakowa. Mordercą, ale jednak legendą. I kto wie - może właśnie to było celem Karola Kota?
Od jakiegoś czasu jestem pasjonatką zbrodni. Ale nie, nie biegam po Krakowie i nie podcinam ludziom gardeł. Interesuje mnie idea zbrodni. Jak się rodzi, skąd się bierze? Jak to jest, że seryjny morderca potrafi jednocześnie być czułym mężem, troskliwym ojcem i dobrym synem?
Zmieszajcie to z moim zamiłowaniem do historii. Już możecie wiedzieć, że interesują mnie przede wszystkim zbrodnie sprzed lat. (...) A teraz dodajcie jeszcze do tego moją miłość do mojego rodzinnego Krakowa. Wyjdzie Wam z tego - całkiem słusznie - że szalenie intryguje mnie postać Karola Kota, czyli słynnego Wampira z Krakowa.
O książce "Lolo" dowiedziałam się już po obejrzeniu przeze mnie "Czerwonego pająka". Filmu boleśnie przeintelektualizowanego. Po książce spodziewałam się czegoś innego, lepszego. Tymczasem...
Pomysł świetny. Można z tego było zrobić dramatyczną obyczajówkę (z wątkiem romantycznym!), mroczny kryminał. A co zrobiła autorka? Jakiś pastisz powieści psychologicznej.
Nie, ta książka nie trzyma w napięciu. Nie, nie wyzwala emocji. Nie, bohaterowie nie są postaciami "z krwi i kości". Zdaje się, że od czasu do czasu autorka pisała sobie urywki powieści. Z których kiedyś miała postać wybitna książka. Zebrała ich już trochę, ale w sumie chęci do wykreowania historii gdzieś tam w międzyczasie uciekły, wiec postanowiła stworzyć książkę z tych notatek i wlepek. I tak powstał "Lolo". Książka bez początku, rozwinięcia i końca. Nudna i nijaka.
Jedynym jej plusem zdaje się być fakt, że ta książka jest krótka. Daję dwie gwiazdki na zachętę tylko dlatego, że doceniam dobre chęci. Więc niech autorka ma.