á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Książkę otwiera motto z „Kroniki japońskiej” Nicolasa Bouviera i odnoszę wrażenie, że Piotr Milewski przejął też na siłę nastrój od tego niezrównanego pisarza-podróżnika. (...) Bo „Kroniki japońskie”, jakkolwiek klimatyczne, przesycone są zmiennymi nastrojami Bouviera, jego melancholią graniczącą z depresją.
Piotr Milewski podobnie zmaga się z ciężkim samopoczuciem, a to szczególnie za sprawą braku pieniędzy, przymierania głodem oraz częstej niemożności porozumienia z powodu odmiennych kultur i oczekiwań. Jednakowoż jego wentylem bezpieczeństwa są przyjaciele (kilku znał wcześniej, paru poznał na miejscu), którzy dzielą się z ubogim podróżnikiem tym co mają – czasem, dachem nad głowa, posiłkiem, nierzadko pieniędzmi.
Autor przejechał autostopem wzdłuż całą wyspę Honsiu, zahaczając lekko o Sikoku. I dla mnie najciekawszym w tym wszystkim (nudnym i monotonnym) były opisy spotkań z ludźmi i rozmowy. O samej Japonii czytelnik się tu za wiele nie dowie, niestety.